Jak świat długi i szeroki, tuż po tym kiedy jawną stała się informacja o abdykacji papieża Benedykta XVI, nie cichną komentarze. O wydarzeniu wypowiada się każdy. Coś nietypowego, nieoczekiwanego, wydarzyło się w Watykanie. Tylko dlaczego w tak zlaicyzowanym świecie wszystkich mniej lub bardziej zaniepokoiły doniesienia ze Stolicy Apostolskiej?
Abdykacja papieża jest niewątpliwie wydarzeniem. Niezwykłym, choć nie precedensowym. Po zakończeniu pontyfikatu Grzegorza XII, czyli od ponad 600 lat, kolejni następcy Stolicy Piotrowej przyzwyczaili nas do wypełniania posługi aż do śmierci. I nagle niespodziewany zwrot akcji. Medialne jupitery znów są skierowane na Watykan. Ostatnio takim zainteresowaniem Kościół cieszył się 2 kwietnia 2005 roku, kiedy umierał Jan Paweł II. Kiedy rozmawiam ze znajomymi katolikami, odnoszę wrażenie, że przyjęciu tej wiadomości towarzyszyły dwa uczucia: niedowierzanie i niepokój. Co dalej z Kościołem? Kto będzie następny? Czy to rzeczywiście decyzja samego Benedykta XVI czy ktoś mógł na nią wpłynąć? Te pytania pozostaną bez odpowiedzi. Bynajmniej tej oficjalnej. Prasa brukowa znów donosi o planowanym końcu świata. Nie pamiętam na kiedy go przewidziano, i nie pamiętam, który to już z kolei, rachuby zakończyłam na bodajże ostatnim, dwudziestym, jaki wydarzył się w ciągu mojego bądź co bądź niezbyt długiego życia.
Proponuję natomiast mały eksperyment. Zostawmy na chwilę funkcję papieża, zostawmy na chwilę Kościół, zostawmy na chwilę sferę publiczną. 86 letni mężczyzna, który przeżył II wojnę światową, z własną historią życia, zapewne śmiertelnie już zmęczony dźwiganiem tak potężnej odpowiedzialności. Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie pod tą białą sutanną zobaczyć starszego, schorowanego, zmęczonego życiem człowieka? Który bądź co bądź ma prawo do własnych decyzji. Sami nie chcemy pracować nawet do 65 roku życia, a od papieża wymagamy, by wszelkie obowiązki – o wiele przecież poważniejsze od zwykłej funkcji kierowniczej – wypełniał do końca. Trąci hipokryzją? A jakże. Podobnie jak fakt, że nagle Benedykt XVI stał się dla nas ważny. Ile papieskich encyklik Państwo przeczytali, ba, ile z nich potrafią państwo wymienić? Ja przyznam szczerze – żadnej. O papieżu wiem niewiele, gdyż nie czuję takiej potrzeby by się w to zagłębiać. Polityka Kościoła najczęściej ma się nijak lub bardzo słabo do jego codzienności. Wolę przyjrzeć się temu, co w rzeczywistości Kościoła jest mi bliższe.
Nie chcę tu też nawet próbować rozstrzygnąć czy decyzja papieża była jego własną czy nie. Wszyscy mamy na ten temat jakieś zdanie. Nikt z nas jednak nie zna prawdy. Media spekulują już o tym, kto może być następcą: bp Wiednia, kardynał Christoph Schönborn. kard. Timothy Dolana (metropolita Nowego Jorku) a może Filipińczyk kard. Luisa Antonio Tagle. W konklawe weźmie udział czterech Polaków. Będą to kardynałowie: Stanisław Dziwisz (Metropolita Krakowski), Zenon Grocholewski (prefekt Kongregacji ds. Nauki Katolickiej), Stanisław Ryłko (Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich), oraz Kazimierz Nycz (Metropolita Warszawski). Oczy całego świata znów zwrócone są na Watykan. Każdy jednak widzi tam coś zupełnie innego. Kościół ma swoje medialne pięć minut czy jest na nie dobrze przygotowany? Czy będzie potrafił dobrze wykorzystać ten niewymuszony Prime Time? Czas pokaże. Największy sprawdzian z przygotowania Kościoła do kontaktu z mediami ciągle trwa. Trwa też sprawdzian jego jedności i siły. Żywego ponad 2000 lat Kościoła z pewnością nie zachwieje zmiana na stanowisku papieża. Wyniki tego testu będą znane wraz z pojawieniem się białego dymu nad Kaplicą Sykstyńską. Oczy całego świata znów zwrócone są na Watykan.
Dla portalu Polonii Austriackiej iPolen.at
Anna Maria Gacek